Thursday, October 8, 2015

Tak, wiem - ostatnio nie daję znać, że żyję i zaniedbuję bloga. Ale mam się dobrze poza tym, że cierpię na notoryczny brak czasu. Chociaż może nie jest to dobre określenie, bo czasu wolnego w zasadzie mam dość sporo, ale kiedy w końcu mam przerwę nie mam pojęcia czy iść spać, jechać do miasta, pogadać na skypie czy zrobić sobie coś do jedzenia. Nie powiem już o zebraniu myśli w jedną całość i napisania choćby krótkiej ciekawej notki dla Was. Co u mnie słychać? Z każdym dniem zakochuję się Nowym Jorku! Przy okazji świetnie bawię się z dziećmi i czasem miewam to lepsze, to gorsze dni - jak każdy. 

Ostatnie dwa tygodnie pokazały mi, że potrafię świetnie się dogadać z dzieciakami i choć bywają momenty, że wewnętrznie doprowadzają mnie do szału to bywają też takie, że doprowadzają mnie do śmiechu i sprawiają, że mój dzień staje się lepszy. Kiedy nad ranem słyszycie swoje imię lub otwierając oczy o godzinie 5.40  widzicie tuż przed swoją twarzą buźkę małego słodkiego chłopca, który wykrzykuje "Aleksandra, czas wstawać! My już nie śpimy! " od razu miło wstaje się do pracy! Na moje pytanie "Dlaczego tak wcześnie?" Odpowiedział "Wiesz, czasami po prostu wstajemy wcześniej...". Z mniej miłych rzeczy, ostatnimi czasy ma też w zwyczaju budzić mnie w środku nocy i prosić, żeby go przykryć. Czasem jestem tak zaspana, że pytam go po polsku o co chodzi. Nie wiedzieć czemu - rozumie i dalej mnie budzi i ciągnie do swojego pokoju:)  Najstarsza z kolei lubi mnie wołać "po godzinach pracy" i wymyślać na poczekaniu pytania o Polskę. Wczoraj odpadła, kiedy próbowałam jej wytłumaczyć, że w Polsce jest inna godzina niż u nas, a wszyscy moi przyjaciele i rodzina już dawno śpią. A z cyklu "wspólna łazienka" - zostałam dziś obudzona mniej więcej po godzinie 2 w nocy po to tylko, żeby mogła mnie zapytać czy może zrobić siusiu. Kiedy położyłam się już do łózka zostałam ponownie obudzona, żeby usłyszeć cichutkie pukanie do moich drzwi : "Aleksandra... ehkm... skończyłam już". Na co odpowiadam śpiąco "Ok...Dobranoc..." - ten sam dialog i to samo pukanie powtórzyło się dwa razy dopóki nie wstałam i nie poszłam jej przykryć... Na koniec jeszcze przypomniała sobie o "zmianie czasu" i zapytała czy teraz już w Polsce ludzie wstają i czy jest rano. Powinnam to sobie doliczać do godzin pracy! A tak serio, porozmawiałyśmy dzisiaj poważnie, że w nocy nie musi mnie specjalnie budzić, żeby skorzystać z łazienki... 

Jak widzicie, całkiem zabawnie mi się tu żyje. 

Z miejsc, które ostatnio widziałam - rejs promem na Staten Island z widokiem na Statuę Wolności (wciąż czekam na zdjęcia, Agnieszka! - przy okazji sprawdzę czy czytasz mojego bloga!), ze względu na złą pogodę - Museum of Modern Art (polecam w piątki między 16.00- 20.00 można wejść za darmo), gdzie standardowo z Agatą połowę zwiedzania poświeciłyśmy na podładowanie telefonów, ale żeby nie było także pozwiedzałyśmy! The Metropolitan Museum of Art, do którego pójdę jeszcze nie raz, bo nie udało nam się obejrzeć wszystkiego za jednym razem jest tak ogromne i mała rada - każdego dnia możecie odwiedzić muzeum dając dowolną kwotę jako donację dla muzeum. Polecam pójść na dach i podziwiać widok na Central Park :) 

Odwiedziłyśmy też całkiem fajną restaurację meksykańską Tacombi, których w Nowym Jorku jest kilka, ale polecam tą na Elizabeth Street. Miejsce bardzo klimatyczne, stylizowane tak jakbyście znajdowali się gdzieś na meksykańskiej uliczce, a tacos serwowane są z wystylizowanego do tego klimatu busa:)



Aleksandra Baryła. Mówi jak jest! Nowy Jork! :D 

No comments:

Post a Comment