Sunday, September 13, 2015


Po dwóch dniach intensywnego zwiedzania nie czuję nóg, a to jeszcze nie koniec, bo jutro jeszcze jeden dzień wolnego, który mam zamiar również spędzić na poznawaniu miasta! Nawet nie wiem od czego zacząć tyle w ciągu ostatnich dwóch dni się działo i tak wiele zobaczyłam... Wczoraj był 11 września więc oczywiście głównym celem było zwiedzenie miejsca po WTC. Dla mnie osobiście robiło ogromne wrażenie i było bardzo przejmujące. Oczywiście w dniu rocznicy zebrało się bardzo dużo ludzi, ale jakoś dopchałyśmy się, żeby zrobić kilka zdjęć. 
Potem wybrałyśmy się do The Metropolitan Museum of Art, głównie po to, by pokazać Agacie widok z dachu (bo ja już wcześniej tam byłam) i podładować telefony zamiast intensywnie oglądać eksponaty. Stwierdziłyśmy, że samo muzeum zwiedzimy innym razem... Po drodze do muzeum zahaczyłysmy o Chinatown i Małą Italię. 
Liczyłyśmy też trochę na to, że z dachu muzeum widać będzie kolumny świateł, które miały symbolizować bliźniacze wieże. Niestety słabo było widać więc na zakończenie dnia wybrałyśmy z powrotem w okolice Ground Zero Memorial - widok był niesamowity, a zdjęcia niestety tego nie oddają... 








Najlepszą jednak częścią wczorajszego dnia był wypad do Mc Gee's Pub, który mogę polecić wszystkim fanom serialu How I Met Your Mother. Irlandzki Pub, który był inspiracją dla serialowego Mc Laren's serwuje świetne drinki, które oczywiście nazwą nawiązują do serialu :) Z pewnością jeszcze wrócę do tego miejsca! Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Nowym Yorku to koniecznie tam idzcie - polecam drinka The Pineapple Incident mmm... :) 



Dziś z kolei zaczęłyśmy od zwiedzenia Columbia University - mojej mam nadzieję przyszłej uczelni. Niestety muszę czekać do przyszłego semestru, bo nie przegapiłam termin zapisów na zajęcia w tym semestrze :D 

 

Kolejną główną atrakcją dnia była wizyta na Greenpoint - polskiej dzielnicy! Po drodze jednak zatrzymałyśmy się na lodowe knapki, Kolejne miejsce, które mogę polecić- Melt Bakery na 132 Orchard Street. Dla mnie rewelacja!


Spacerem po Wiliamsburg Bridge udałyśmy się na Brooklyn. Może to pogoda na to wpłynęła, ale Brooklyn zrobił a nas wrażenie smutnej dzielnicy, niczym z filmów gangsterskich. Nie czułam się już tak bezpiecznie jak na "naszym" Manhattanie:) 



Po przejściu miliona kilometrów i odnalezieniu stacji metra udało nam się szczęśliwie dojechać na Greenpoint. Teraz tylko pozostało nam znaleźć restaurację z upragnionymi przez każdą z nas pierogami! Mijając po drodze polskie sklepy, księgarnię, fryzjera...trafiłyśmy do restauracji "Królewskie Jadło" na najlepsze na świecie pierożki ruskie, polskie piwko i szarlotkę:) Obsługa oczywiście polska, ceny przyzwoite także kolejne miejsce, które mogę dziś polecić ! Można było przez moment poczuć, że jest się w Polsce. Po wyjściu z restauracji, może to Brooklyn tak na to wpłynął, ale poczułam lekką nostalgię. Obowiązkowo zaszłyśmy także do Biedronki po Ptasie Mleczko i Delicje. Ciekawe czy zasmakują mojej host rodzince:) 






 Dziś w planach kolejne zwiedzanie... wolny weekend się kończy, a ja już zaczynam odliczać dni do piątku i wyjazdu do Philadelphii... :) 




No comments:

Post a Comment