Saturday, January 23, 2016

O tym jak wycięłam numer życia...


Około 7 tysięcy kilometrów. 
Prawie 24 godziny spędzone w podróży.
Niezliczona ilość kaw wypitych na lotnisku w Londynie, oczekując na przesiadkę i przestawiając się na czas europejski. 
Wszystko to, by spędzić tydzień w gronie najbliższych. 
Wszystko to, planowane od niespełna dwóch miesięcy. 
I wszystko to, by zobaczyć wasze bezcenne, zaskoczone miny! :)

Pomysł przylotu do Polski pojawił się właściwie spontanicznie. Początkowo szukaliśmy pomysłu na to jak spędzić pierwszy wolny tydzień. I przy okazji z ciekawości sprawdziliśmy tanie loty do Polski. Jako, że chcieliśmy z Agatą i Piotrkiem lecieć razem, ale mi pasował bardziej lot do Berlina, a im do Warszawy nie bardzo udało nam się to zgrać. I na tym by się skończyło...

...gdyby nie nowina Piotrka o biletach w promocji z okazji Black Friday, które znalazł. Loty zsynchronizowane tak, że ja mogę lecieć do Berlina, oni do Warszawy, a większość trasy i tak pokonujemy razem. I jedna zgodna myśl "zamawiamy!"

Chciałam żeby ten przylot był dla wszystkich niespodzianką i nie myślałam, żeby mówić komukolwiek. Ciężko było wytrzymać ! O moim przyjeździe wiedziały dwie osoby (na początku ... ) - mój chłopak Michał i moja ciocia. Przez prawie dwa miesiące planowaliśmy jak wszystko zorganizować i jak zaskoczyć wszystkich. Poźniej dla dobra sprawy dowiedziało się kilka osób, które pomogły wszystko zorganizować to wręcz idealnie! 

Cała podróż odbyła się pod przykrywką "wyjazdu na Bahamy", o którym opowiadałam z entuzjazmem rodzinie i przyjaciołom. Wyjazd zaplanowany był na poniedziałek, tymczasem w niedzielę w nocy ja już przemierzałam Atlantyk w drodze do Londynu, gdzie miałam przesiadkę. Będąc na lotnisku i mając baaaaardzo dużo czasu, rozmawiałam z przyjaciółmi i rodziną, kłamiąc, że się pakuję i za kilka godzin mam lot do Miami. Wybaczcie, tak na prawdę bardzo chciałam Wam o wszystkim powiedzieć. 

Kiedy w końcu doczekałam się lotu do Berlina, podczas startu już prawie płakałam ze szczęścia, że za chwilę Was wszystkich zobaczę i co najlepsze w ogóle się tego nie spodziewacie. 
W Berlinie odebrała mnie siostra Michała - Ola, która powitała mnie i odprowadziła na busa. Dziękuję! I już wtedy zostały mi dwie godzinki do wielkiej niespodzianki ! 

Teraz, warto opowiedzieć jak wyglądało to od drugiej strony -
Michał dla dobra sprawy postanowił wtajemniczyć swoją drugą siostrę - Gabrysię, z którą zorganizowali imprezę pożegnalną z okazji jej "nagłego wylotu do Anglii", z powodu rezygnacji ze studiów. Nikt oczywiście na tym nie ucierpiał, Gabi dalej studiuje, a co więcej jest pilną studentką(!) i jeszcze do Anglii się nie wybiera... 
Kiedy w końcu dotarłam do Szczecina, przyjechałam do ich mieszkania i... najzwyczajniej w świecie weszłam do pokoju. 
Nie ma słów, które by opisały zaskoczenie namalowane na twarzach wszystkich, w szczególności Emili, dlatego zamieszczam filmik. 




Na drugi dzień przyszedł czas na zaskoczenie rodziny. 
Mój przyjazd idealnie zgrał się z urodzinami kuzynki, dlatego postanowiłam poczekać jeden dzień. Ciocia, która wiedziała o wyjeździe, zorganizowała imprezę urodzinową i zaprosiła moich rodziców. Ja natomiast, napisałam do nich rano, że o 18 wejdę na skypa złożyć życzenia, pogadać i opowiedzieć jak tam rejs na Bahamy. 

O godzinie 18, zgodnie z obietnicą, pojawiłam się, lecz nie na ekranie komputera jak zwykle, a w ogrodzie pukając do drzwi tarasowych. Kiedy wujek otworzył mi drzwi, zaczęłam śpiewać "sto lat" i poszłam przywitać się ze wszystkimi. Moi rodzice oniemieli. Tata, który śledząc nawet "mój" lot do Miami był pewny, że jestem na drugim końcu świata, był w totalnym szoku. 
 I tak oto, wycięłam numer życia, przylatując na niespełna tygodniowe wakacje do Polski. I choć spędziłam dwa dni na tym, żeby wszystkich przywitać, chociaż za chwile musiałam się żegnać. Było warto! 

Za 11 godzin mam lot powrotny do Nowego Jorku, gdzie powita mnie śnieżyca. 
A do Polski zawitam za kolejne siedem miesięcy.
Przede mną więcej wycieczek, tym razem już w USA! :)

Dobrze było Was wszystkich zobaczyć:) 

 

4 comments:

  1. Fajnie było się zobaczyć na placu grunwaldzkim ;)
    Powodzenia na dalszych odcinkach życia ;)

    ReplyDelete
  2. Bardzo ładnie piszesz, piękne zdjęcia. Fajnie gdybyś robiła takie relacje po powrocie do Polski z wycieczek po kraju ;D Myślę, że świetnie by się czytało o miejscach, które każdy może odwiedzić :)

    ReplyDelete
  3. Dzieki za zgłoszenie bloga do naszego konkursu! Miło nam dodać Twoj blog do listy konkursowych blogów na Najlepszy Au Pair blog2016 . Twoje aktualne opinie i przemyślenia o au pair są ciekawą i wciągająca lekturą . Twoje relacje, zdjęcia i filmiki o życiu AuPair w Nowym Yorku sa pełne ciepła i osobistych spostrzeżeń a to zawsze najciekawsze blogach:-) Liczymy na znacznie więcej aktualnych wpisów i relacji na Twoim blogu:-)
    Życzymy Ci dużo nowych czytelników wśród przyszłych aupair i nie tylko. Powodzenia i pozdrowienia od Prowork team z Warszawy:-)
    Aktualne informacje i Top listę Najlepsze Blogi Au Pair 2016 z Prowork znajdziesz na stronie
    https://www.facebook.com/KonkursNajlepszeBlogiAupair/

    ReplyDelete